Około roku później
Tak jak to przewidziała
Alice w końcu przeprowadziłam się do Forks za namową biologicznych
rodziców. Jak na razie mieszkam u Renee bo mój ojciec specjalnie musiał
wyremontować poddasze abym miała swój pokój. Zabrałam prawie wszystkie
rzeczy z mojego starego domu: laptop, ubrania, dosłownie wszystko. Czuję
pustkę, że nie ma Cullenów przy mnie. Brakuje mi dźwięcznego śmiechu
Alice, tubalnego Emmetta, zakupów z Rose i Bree, komentarzy na temat sportu Rileya i Jazza. Ale najbardziej rodziców: Carlisle'a i Esme. Zawsze mnie wspierali bez względu nas okoliczności.
Gdy mieszkałam w Denali chłopak który przyśnił mi się pierwszej nocy po powrocie do domu od tamtego czasu śnił mi się co noc. Jak gdyby to on namawiał mnie do przeprowadzki. Co noc ten sam sen i ta sama sceneria.
Około pół roku po mojej reemigracji tato opowiedział nam historię Belli, jak się dowiedziałam mojej siostry. Ze względu na mój stan nie chciał tego robić ale go przekonałam.
-Spotkaliśmy ją gdy mieszkaliśmy poniekąd w Ameryce Południowej- opowiadał- Była człowiekiem, w zaawansowanej ciąży. był to około 7 miesiąc. zobaczyłem ją w szpitalu, szła na badanie USG. kilka tygodni później znalazłem ja na obrzeżach miasta. Wyczułem krew. Leżała zakrwawiona, a na szyi miała ślad po ugryzieniu wampira. Przemiana jeszcze się nie zaczęła, ale była blisko.Dziewczyna zaczynała krzyczeć. Nie moglem nic zrobić, oprócz uratowania dziecka. Ale dziecko też miało w swoim krwioobiegu jad. trwało w letargu dopóki matka się nie wybudziła. Renesmee była pół-człowiekiem, pół-wampirem i nie groziła nam interwencja Volturi. Zadzwoniłem po Esme i Edwarda aby do mnie przybiegli pomóc. Esme zabrała małą do domu, a my wzięliśmy Bells na polowanie. Jak się później okazało ona była wcześniej zakochana w nim ale to uczucie było krótkotrwałe, po przemianie zniknęło. Tylko to wszystko rozdzieliło naszą rodzinę. Kilka miesięcy przed odejściem spotkali Jacoba we trójkę gdy byli na polowaniu. Był w postaci wilka. od razu widział tylko Nessie. Został z nią, a później także uciekł. -dokończył. Teraz nikt nie był taki sam, Bree i Riley powiedzieli że idą do swoich pokojów. A nasza rodzina wampirów przypominała teraz bardziej posagi niż ludzi. Moi bracia oddali się swojej ulubionej rozrywce- zakładzie. Ja poszłam w ślady mojego ludzkiego rodzeństwa. Miałam zamiar przeczytać zaległą lekturę. Ale za mną poszedł Carlisle i usiadł na krześle które stało koło mojego biurka. Chyba miał mi coś ważnego do zakomunikowania...
-Nie możesz ich cały czas ignorować- zaczął kolejny raz o tym samym
-To moja sprawa co ja z tym zrobię
-Amy....
-Przestań, bo nie chce mi się po raz kolejny tego wysłuchiwać. Jeżeli mnie zostawili gdy byłam mała to co zrobią teraz?
-Oni się zmienili.
-Nie wiesz tego. A jeżeli już to na gorsze.
-Wiesz dobrze że nie poddadzą się tak szybko. A jak będą chcieli cie porwać
-To coś wymyślę. A poza tym to wiem jak o siebie zadbać
Oboje nie dawaliśmy za wygraną. Siedziałam właśnie w jednym z pustych pokoi mojej biologicznej matki. Przypomniały mi się wszystkie głupie sprzeczki z moją rodziną, wszystkie zabawy i żarty chłopaków. Podczas ostatnich kilku lat spotykałam się wielokrotnie z Sue, Ale moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Nie wiedziałam kto to może być. Otworzyłam je. Przed nimi stał ciemnowłosy chłopak, podobny do mojego brata- Edwarda. Musiałam zadrzeć głowę aby zobaczyć jrgo twarz. Był wysoki, wyższy ode mnie o głowę
-Cześć, jestem Liam Bewley. będziemy sąsiadami-przywitał się z szelmowskim uśmiechem na twarzy
-Hej, Amy Cullen. Wejdziesz?
-Jasne, Cullen?
-Tak. wolę używać nazwiska moich adoptowanych rodziców.
-I jak ci się podoba w Forks?
-Podobno jest deszczowo, nie lubię takiej pogody. Kocham słońce, choć nie lubię gdy jest parno- uśmiechnęłam się nieśmiało
-Chcesz coś do picia może?- zapytałam z grzeczności
-Nie, dziękuję- odrzekł. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Nie wiedziałam kto to. numer na wyświetlaczu nic mi nie mówił.
-Przepraszam, muszę odebrać
-Ok, zaczekam- powiedział. po czym wyszłam do kuchni i odebrałam
-Amy? To ty?
-Alice? Zmieniłaś numer? Coś się stało?
-tak, miałam wizję na temat tego chłopaka i ciebie. Nie możesz z nim być. Bo już nie będzie odwrotu
-Jak to? Dlaczego? Al, co widziałaś?- przypomniał mi się mój sen sprzed roku. Czy to jednak prawda? W słuchawce zaległa głucha cisza. Moja siostra miała wizję. Po minucie zaczęłam się niepokoić. I połączenie się urwało. Gdy wbiegłam do salonu Liam akurat wychodził bo jego mama potrzebuje pomocy.
-To do zobaczenia
-Tak, tak. na razie- potem próbowałam się dodzwonić do chochlika ale nic z tego. Włączała się poczta głosowa. Postanowiłam że się przejdę. Idąc wzdłuż ulicy nadal się zastanawiałam co Alice mogła zobaczyć. Po kilku minutach zaczęło mi się kręcić w głowie i póżniej była już tylko ciemność. Chyba zemdlałam. Genialnie.....
Oto nowy rozdział. Proszę komentujcie. To jest motywacją dla mnie. Inaczej zawieszę tego bloga ....
przyjmuję nawet hejty
Będą komentować jeśli bedziesz ich do tego zapraszać. jak to zrobić? Spamując. Rozdział jest świetny i z niecierpliwością czekam na kolejny :) Zapraszam na mojego bloga untouched-undead.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNwm kiedy będzie nowy rozdział, ale postaram się go szybko dodać. ;)
UsuńUwielbiam wizje. Trzymaą w napieciu, są pełne niespodzianek. Czekam na kolejny rozdział, powodzenia w pisanu. M. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, rozdział będzie w najbliższym czasie ;)
Usuń