środa, 29 stycznia 2014

Rozdział IV- Powrot

Po prawie całej nie przespanej dobie znów byłam w swoim domu, wśród ludzi którzy mnie kochają. Alice jak spalam w Forks chyba powiedziała naszym rodzicom co się stało, bo dziwnie reagowali gdy po raz pierwszy na lotnisku ich ujrzałam. Dlaczego oni mi to robią, powinni wiedzieć że nie chce ich zostawić. Kocham ich. według mnie Swanowie wogóle nie istnieją. Chciałam zacząć życie od początku, żyć tak jakbym nie pojechała do taj malej mieściny. Po tych rozmyślaniach szybko usnęłam. Śniło mi się że przeprowadziłam się do domu Charliego i Sue. Kobieta traktowała mnie jak śmiecia, a po 5 miesiącach uciekłam z tego domu. Nie miałam gdzie się podziać, a Cullenowie już napewno nie mieszkali w Denali. Wtem pojawił się jakiś chłopak, którego nie znałam imienia. Pomógł mi. Kolejna scena: ja w ciąży a ten chłopak koło mnie, podtrzymujący mnie na duchu nadal bez mojej przyszywanej rodziny. Obudziłam się nagle zlana potem, koszmar! Popatrzyłam na budzik na mojej szafce nocnej. Była 5:30. Podjęłam decyzję że już i tak nie usnę, więc wstałam z łóżka z zamiarem pójścia do łazienki aby się odświeżyć. Po około 30 minutach byłam gotowa i zeszłam na dół. Tam zobaczyłam tylko Emmetta i Jaspera oglądających coś głupiego w tv.
-Hej- powiedziałam wchodząc do kuchni
-Siema mała, myślałem że nie wstaniesz tak szybko. Ranny ptaszek- odrzekł mi misiek rechocząc się
-Jakoś nie mogłam zasnąć jak już się obudziłam- oznajmiłam mu rzucając w niego poduszką fotela
-Chcesz bitwę na poduszki, proszę bardzo- rzekł po czym nią we mnie odrzucił
-Przestań, bo nie mam nastroju- zakomunikowałam mu odkładając ją na swoje miejsce
-Okej, okej. Już nie będę.
-Gdzie wszyscy?- spytałam się po kilkunastu minutach gdy już zjadłam bardzo wczesne śniadanie
-Bree i Riley śpią (są jeszcze ludźmi, dar Belli działa na wampirzyce, ale ich dzieci n9ie będą wampirami, ciąża trwa 9 miesięcy ), Esme i Carlisle na polowaniu,a nasza dziewczyny pobiegły do Tanyi- odrzekł mi Jasper. Po tym usiadłam na fotelu w salonie i oparłam głowę o oparcie. Byłam pewna że nie zasnę, ale stało się inaczej. Obudziłam się jak Emmett niósł mnie na rękach do mojego pokoju. Jeszcze zdążyłam się go spyta która godzina jak wychodził. Odpowiedział mi że 7:00. Obudziłam się ok. 3 godziny później, koło mojego łóżka na podłodze siedziała Alice.
-Hej, jak się spało?- zaczęła
-Cześć, dobrze. Dziękuję. Czemu tu jesteś?
-Musimy porozmawiać... o twoich biologicznych rodzicach- odrzekła
-Nie będę o nich z nikim rozmawia- powiedziałam wzburzona
-Widziałam w wizji że się wyprowadziłaś od nas i zamieszkałaś u Charliego i Sue
-Przecież wiesz że bym was nie zostawiła. To wy jesteście moją rodziną. Prawdziwi rodzice nie zostawiają swojego dziecka na lotnisku. A oni tak właśnie zrobili. Nienawidzę ich
-Zrozum ich, to był wypadek.
-Wypadek który mnie prawie kosztował życie. Mam szczęście że ktoś wogóle mnie znalazł.
-Jest jeszcze jedna rzecz o której ci muszę powiedzieć- popatrzyła na mnie z mina niewiniątka
-Tak?
-To ja z Jazzem cię wtedy znaleźliśmy, i nie pozwoliliśmy cię odnieś do szpitala, ani nigdzie indziej.
-Kochana jesteś. Naprawdę? Jesteś moją ukochaną siostrzyczką.
-Wiem, jedziemy na zakupy?
-A muszę?
-Tak
-No to już wtedy pojadę, ale tylko dla ciebie- oznajmiłam, musiałam sobie wszystko przemyśleć. Wizja Alice i mój sen były prawie takie same. Co to mogło oznaczać? Nie mogłam jej tego powiedzie, nie wiem jak zareaguje. Narazie to zostawię dla siebie. muszę się przygotować na całodniową wyprawę do miasta na zakupy.

Rozdział III- ważne spotkanie

  10 godzin później
Za nami była cala droga od naszego domu do tej małej mieściny. Jechałam samochodem z moimi siostrami- Rose i Al. Byłam coraz bardziej zdenerwowana. Padał deszcz. Dziewczyny mi mówiły że jest to najbardziej deszczowa cześć stanu USA.
-Jesteśmy na miejscu- powiedziała Rosalie stając na podjeździe jakiegoś  białego domu. Z zewnątrz wyglądał nawet całkiem ładnie. - Ja pójdę na małe polowanie, a ty pójdziesz z Al do domu
-Ok- przytaknęłam, strach ściskał mi gardło
-Jesteś gotowa?- zapytała Alice, gdy nasza siostra już znikła nam z oczu
-Nie za bardzo ale możemy iść- uśmiechnęłam się blado
-No to chodźmy- powiedziała i obie zaczęłyśmy iść w stronę domu-Będzie dobrze
Zanim podeszłyśmy do drzwi oboje otworzyli nam je.
-Witamy, ty pewnie jesteś Amy?- powiedziała kobieta
-Tak, a to jest moja siostra Alice- powiedziałam i wskazałam na nią
-Dzień dobry państwu- przywitała się chochlica z grzecznością na którą oni według mnie nie zasługiwali. Ciekawe jak to się stało że już z nimi nie mieszkam. Zostawili mnie w szpitalu czy wyrzucili mnie do śmietnika? Tyle pytań cisnęło mi się do głowy. tymczasem weszliśmy do salonu i siadałyśmy na kanapie gdy Renee znowu zabrała głos:
-Chcecie może coś do picia, kawę, herbatę?
-Nie, podziękujemy- odrzekłam jej- Jak to się stało?- kontynuowałam z nutą agresji w głosie
-Przypadkiem, na lotnisku, przez jakąś głupią sprzeczkę. Po urodzeniu ciebie kłótnie w naszym domu wybuchały praktycznie co chwilę o bzdety. Nie układało nam się w tym czasie. Po twoim zagubieniu rozwiedliśmy się, wiedzieliśmy już że to nie było to.- zakomunikował mi Charlie.- Przepraszamy za to ile wycierpiałaś przez nas
-jak dobrze że moja rodzina nie jest taka jak wy. Moi rodzice są odpowiedzialni nie tak jak wy, nie chcę was znać!- odrzekłam im i wybiegłam. Moja siostra szybko mnie złapała, bo i tak już nic nie widziałam rzez łzy. nie wiedziałam po co żyję. Po co mi moi  biologiczni rodzice jeżeli oni nigdy mnie nie kochali? Zapamiętałam tylko ze gdy wysiadłyśmy z samochodu opierając się na Alice weszłam po kilku minutach do jakiegoś ciemnego pokoju a moja siostra położyła mnie na łóżku i przykryła kocem żebym  nie zmarzła. Gdy się obudziłam za oknem było ciemno a podświetlany budzik na nocnej szafce wskazywał na 2:30. Wyszłam do drugiego pokoju. Al oglądała tv. Rose jeszcze nie było
-Hej, już się wyspałaś?
-Tak, Rosalie jeszcze nie wróciła?
-Nie, powiedziała że jak skończy polować to zorganizuje powrót dla nas
-Dzwoniła?
-Jak spałaś, wczoraj wieczorem.- chyba się bała do mnie mówić
-Kiedy wyjazd?- to było nieuniknione
-Dzisiaj jeszcze, może jutro
-Przepraszam za to jak się zachowałam, nie wiem co we mnie wstąpiło
-To nie twoja wina- powiedziała przytulając mnie- A teraz idź do łazienki się odświeżyć i razem poczekamy na naszą siostrę, ok?
-Ok- zgodziłam się i poszłam powolnym krokiem się trochę ogarnąć

Rozdział II - Niespodzianka

2 tygodnie później
z perspektywy Carlisle'a
Jest ok. 15:10. Akurat jadę z moją córką Amy po pracy do domu. Dopiero dzisiaj jej lekarz prowadzący wypisał ją ze szpitala. Po raz kolejny. Znam ją dobrze i wiem że ona nie znosi szpitali po tym co przeszła. Lekarze za późno wykryli u niej chorobę, a ja nie mogłem nic zrobić. Miała wtedy dopiero 8 lat, była za mała aby przejść przemianę. To był trudny okres dla mnie i Esme gdy ona po złej diagnozie zapadła w śpiączkę na 6 miesięcy. Ale teraz Amy jest szczęśliwa wiedząc że w końcu zobaczy swoje rodzeństwo.
Jakieś 15 minut później
Akurat wysiadaliśmy z moją córką z samochodu. Podeszłem do niej i pomogłem jej wstać. Miała problemy z prawą nogą, gdyż była gimnastyczką, upadła podczas wysokości i połamała wtedy ją w kilku miejscach.
Przybiegła Alice, jak ją znam już pewnie chce się wybrać na zakupy albo ma inny "fajny" pomysł.
-Cześć Amy. W końcu jesteście-przywitała się z nią i ją przytuliła.
-Hej. Też miło cię widzieć-spojrzała na nią podejrzanie. Wyczuwała jakiś podstęp tak samo jak ja.
-Mam dla ciebie niespodziankę-powiedział chochlik i zawołał Rosalie
-To ja już lepiej pójdę przywitać się z Esme- powiedziałem patrząc na Amy współczująco i wyszedłem z garażu
z perspektywy Amy
Weszłam do domu z Alice i Rosalie. Pytałam je co dla mnie mają, ale nie chciały mi powiedzieć. Mówiły że tym razem to nie są zakupy. Nie wiedziałam o co im może chodzić.
-Idż się przebierz a my tu poczekamy, na dole- powiedziały u podnóża schodów po tym jak wszyscy się ze mną przywitali w salonie. Bree i Riley byli trochę przygnębieni bo nie było już z nami Nessie i Belli. Poszłam szybko na górę i się przebrałam, nałożyłam lekki makijaż, przełożyłam telefon i portfel do torebki i byłam gotowa po około 20 minutach. Zajrzałam w lustro, wyglądałam calkiem normalnie w dżinsach i bluzce z długim rękawem. Mój ulubiony płaszcz przełożyłam na ręce i wyszłam ze swojego pokoju.
-Jestem gotowa- powiedziałam do Rose schodząc po schodach. Alice już nie było z nią
-Czeka w samochodzie-powiedział Jasper wchodząc do domu.
-Ok, to my już pójdziemy, do zobaczenia wszystkim- powiedziała Rose i wyszłyśmy do auta
-Nadal jesteś ciekawa gdzie jedziemy?-powiedziała Alice po 30 minutach paplaniny z Rose
-A jak myślisz?- spytałam retorycznie z uśmiechem na twarzy
-Dobra powiemy ci, ale się nie denerwuj, ok?
-To powiecie mi w końcu gdzie mnie wieziecie?- spytałam zniecierpliwiona
-Znalazłyśmy twoich rodziców- twarz mi zastygła w bezruchu, miałam chaos w głowie. Po tych kilku latach poszukiwania w końcu będę mogła ich zobaczyć. - Mieszkają w Forks, takiej małej miejscowości w stanie Waszyngton.
-Dziękuję wam!- przytuliłam obie, byłam pełna obaw co do tego spotkania.- Jak wy tego dokonałyście? To było prawie niemożliwe.
-Edward akurat znalazł się przypadkiem tam i natknął się na twoje dawne nazwisko więc do nas zadzwonił.
-Czemu mi nic wcześniej nie powiedziałyście?
-Chciałyśmy ci zrobi niespodziankę- usprawiedliwiła się Rose
-Chcesz coś więcej wiedzieć o nich?
-No jasne że tak- powiedziałam z radością
-Twój tata to Charlie Swan, a mama to Renee Dwyer. Są rozwiedzeni. ona związała się z Philem Dwyer'em, nie mają dzieci. On ma dzieci z Sue Clearwater: Leah i Setha.
-Jeszcze raz wam bardzo dziękuje!- powiedziałam do nich i po jakimś czasie zasnęłam na ramieniu Rosalie która siedziała obok mnie. Po jakimś czasie ktoś mną potrząsnął. To była Alice, która mnie budziła właśnie bo dojechałyśmy już na lotnisko. Po kilkunastu minutach siedziałyśmy w samolocie, moje siostry zaczęły już wymyślać nowe plany co chciałyby kupić w jakimś ciekawym centrum handlowym. mnie to zbytnio nie interesowało, więc znowu zasnęłam. Przez moją chorobę bardzo dużo sypiałam, miałam zwiększony apetyt. Z Anchorange do Seattle była długa droga, potem już tylko samochodem do Forks i już niedługo czekało mnie spotkanie z moją biologiczną rodziną.
-A Carlisle i Esme o wszystkim wiedzą?- spytalam się dziewczyn jeszcze zanim zasnęłam.
-Oczywiście że tak- odp. mi Alice

Rozdział I - ucieczka od miłości

Z perspektywy Amy
Moje życie jest do dupy. Mam dopiero 10 lat i jestem w szpitalu bo mam kolejną chemioterapie (mam białaczkę). Chciałabym żeby się dla mnie znalazł dawca szpiku, bo już mam dość szpitali. Od 2 lat spędzam wiekszość czasu w szpitalu, nie mogę też źle się odżywiać. Jestem wegetarianką. Moja nawet najmniejsza choroba może przerodzić się w śmiertelne dla mnie zapalenie płuc. Gdy dowiedziałam się o mojej chorobie Carlisle powiedział mi sekret naszej rodziny. Wtedy także dowiedziałam się o tym że to nie Esme mnie urodził i to nie ona jest moją biologiczną matką. Moje życie to jedno wielkie kłamstwo.
Nie znam narazie swoich prawdziwych rodziców ale wszyscy pomagają mi jak mogą żebym ich odnalazła. rozumieją mnie.
Jest dopiero 9;00, niedługo przyjdzie do mnie Carlisle tak jak codziennie. Dzisiaj jest 20 stycznia 2000r. Za miesiąc moje urodziny, pewnie spędzę je znowu w szpitalu. o 12;00 przyszedł mój ojciec na popołudniową zmianę więc od razu do mnie zajrzał. Miał nietęgą minę...
-Coś się stało?-zapytałam go po chwili milczenia
-Nie, nie, nic. Wszystko w porządku. Niczym się nie przejmuj.
-Przecież widzę że coś jest nie tak-zaoponowałam
-Masz rację. To dlatego nie byłem wczoraj w pracy ani u ciebie. Jak wiesz we wrześniu Bella przeszła przemianę po urodzeniu Renesmee. Ale wszystko się zmieniło. Nessie wygląda już jak nastolatka i ona razem z matką opuściły nas wczoraj. Bella powiedziała że jej uczucia do Edwarda wygasło i już go nie kocha. On dzisiaj rano też wyjechał, powiedział że chce być sam.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Brak mi słów. To jest po prostu nie do opisania. Jak ona mogla mu to zrobić! On ją pewnie nadal kocha. Tata patrzył się na mnie ze współczuciem, wiedział że jestem zagubiona, rozumiał mnie.
-Esme chce do ciebie jeszcze później przyjść-Carlisle przerwał ciszę po dobrych kilku minutach ciszy. Skinęłam tylko głową.
-Co o tym wszystkim myślisz?-zapytał
-Mam mętlik w głowie-odpowiedziałam
-Niepotrzebnie ci to teraz mówiłem
-I tak bym się w końcu o tym dowiedziała-zaoponowałam
-Lepiej później niż wcale-powiedział
-Chciałabym zostać sama, muszę sobie wszystko przemyśleć-powiedziałam patrząc mu w oczy. Wyszedł tak jak prosiłam. Jak moje życie będzie teraz wyglądać? Jak moja rodzina będzie się zachowywać gdy wyjdę ze szpitala? Podobno już jutro mam wyjść do domu. a jak przeżyli to Bree i Riley? Musze te wszystkie pytania zadać jeszcze dzisiaj Esme jak do mnie przyjdzie.

Prolog

Jestem Amy. mam kochającą rodzinę Cullenów. Ale moje życie się nagle i nieodwracalnie zmieni. Poznam swoją biologiczną rodzinę i opuszczę tych których kocham. Poznam chłopaka. Nie wiem co z nami będzie. Sue mnie nienawidzi i najchętniej by mnie wyrzuciła z domu. Leah mnie toleruje i może nawet mnie lubi, a Seth mnie w każdej sytuacji obroni. Uważa ze jeżeli jesteśmy rodzeństwem to powinniśmy się chronić nawzajem....
Ale niedługo już nie będzie odwrotu

Bohaterowie

Carlisle Cullen- głowa i założyciel rodziny. Od momentu kiedy uratował Edwarda, Rosalie, Emmeta i również Alice i Jaspera- których nie zmienił w wampiry- stał się ich ojcem. Uratowawszy Esme zyskał partnerkę. Wymyślił nową dietę zwaną wegetarianizmem, który polega na odżywianiu się krwią zwierzęcą. Adoptował Amy zaraz po urodzeniu.
Esme Cullen- uratowana przez Carlisle'a po próbie samobójstwa. Edwarda, Rosalie, Emmeta, Alice, Jaspera i Amy traktuje jak własne dzieci. Zaszła w ciążę dzięki darowi Belli.
 Edward Cullen- potrafi czytać w myślach zarówno ludziom jak i wampirom. Lubi grać na fortepianie. różniej zostaje partnerem Amy.
Rosalie Hale- Amy traktuje jak własną córkę, bo nie mogła mieć dzieci. Nie pozwala jej skrzywdzić. Uratowała Emmetta który później został jej partnerem. Zaszła w ciążę dzięki darowi Belli
 Emmett Cullen- nie pozwala skrzywdzić Rose i Amy. Jest beztroski i każdą sytuację potrafi obrócić w żart. Lubi polować na niedźwiedzie.
 Alice Cullen- uwielbia zakupy ze swoimi siostrami. Ma dar-widzi przyszłość.
.
Jasper Hale- może kontrolować i wyczuwać emocje innych. Ulubiona rozrywka-hazard z Emmettem. Bardzo polubił Amy-jego przyszywaną siostrę.
 Bella Swan/Cullen- ma dar-tarczę czysto fizyczną. Dzięki niej Esme i Rosalie zaszły w ciążę. Po urodzeniu Renesmee i przemianie wampira odeszła z córką i Jacobem od Cullenów.
Renesmee Cullen- obiekt wpojenia Jacoba. Ojciec jest wampirem, nie znany. Córka belli. Wychowywana z matką przez Edwarda.
Jacob Black- wpojony w Renesmee. Jego rodzina zginęła w pożarze. Przeżył tylko on. jest wilkołakiem. Uciekł razem z Bellą i swoją dziewczyną przez decyzję jej matki.

Riley Biers- syn Esme. Przyjaciel Amy. jest 3 lata starszy od Amy. Póżniej zostaje wampirem z Bree
Bree Tanner- córka Rosalie. Przyjaciółka Amy. W wieku Riley'a.
Amy Swan/Cullen- adoptowana córka Carlisle'a i Esme, Cullenowie bardzo ją kochają. Jest główną bohaterka mojego bloga. Zamiast Belli.
Liam Bewley- chłopak Amy, potem już nie są razem. Łączy ich dziecko córeczka, ale o tym gdy będziecie czytać